W naszej kampanii SEO nie zawsze musi chodzić o to, by „dokładać nowych klocków” i zwiększać środki. Są momenty, w których warto skupić się na ponownej analizie, redefiniowaniu strategii i maksymalnym wykorzystaniu tego nad czym dotąd pracowaliśmy. W nowym odcinku DFB o kilku pomysłach na wsparcie kampanii SEO, nie tylko w czasie pandemii, opowiada Katarzyna Baranowska.
TRANSKRYPCJA ODCINKA
Cześć, z tej strony Kasia Baranowska. Witam Was bardzo gorąco w kolejnym odcinku “Dziennika Budowy Firmy”. Dzisiaj, z ogromną przyjemnością, przedstawię Wam kilka pomysłów na to, w jaki sposób możemy w zasadzie bezkosztowo wesprzeć naszą kampanię SEO. No to co, ruszamy!
Dzisiejszy podcast miał mieć tytuł “5 pomysłów na wsparcie kampanii SEO nie tylko w trudnych czasach”. Cały czas myślę o tym, że rzeczywistość i okoliczności nam nie sprzyjają. Nagrywam dla Was ten odcinek siedząc w domu, w domowej kwarantannie, więc stąd pomysł i stąd chciałam opowiedzieć Wam o tych niecodziennych i trudnych okolicznościach – ale stwierdziłam, że nie. Żewarto sobie stawiać pewne wezwania i skupiać na tym, co pozytywnego wokół nas się dzieje i starać się szukać rzeczy, które będą nas motywowały do tego, żeby działać. Dziś skupmy się na poszukiwaniu tych pomysłów które jeszcze wzmocnią naszą kampanię SEO. Będą to podpowiedzi nie tylko na gorszy czasy. Chodzi mi o to, że będą to też pomysły do wykorzystania dokładnie w tym momencie kiedy stwierdzimy, że mamy chwilę żeby nad naszą stroną troszkę posiedzieć, żeby trochę pogrzebać. Są też takie momenty kiedy brakuje nam inspiracji, kiedy nie do końca wiemy, w którą stronę powinniśmy pójść. I wtedy warto wrócić do tak zwanego początku i do podstaw. I jeszcze raz, krok po kroku uważnie przyjrzeć się tym elementom, które mogły nam umknąć, albo tym, których nie udało nam się w pełni wykorzystać. I właśnie o tym opowiem Wam dzisiaj trochę więcej.
SEO w duchu “zero waste”
W ostatnim czasie – i mam tu na myśli nie tylko ten okres pandemii, ale jeszcze trochę wcześniej – możemy coraz częściej zauważyć takie nastawienie na to, żeby wykorzystać maksimum już posiadanych zasobów. Czyli skupiamy się na porządkowaniu, na optymalizacji, na takim stopniowym udoskonalaniu wielu procesów i tego, co już mamy.
Można powiedzieć, że pojawia się tutaj pojęcie tak zwanego “marketingu bezodpadowego”. Wiem jak to brzmi, natomiast cały czas można powiedzieć, że pozostajemy w duchu filozofii “zero waste” – czyli nie marnujemy, nie wyrzucamy, nie generujemy śmieci, tylko staramy się przetwarzać, recyklingować, ponownie wykorzystywać wszystko to, co już mamy. Tutaj wiele kampanii promocyjnych ma znamiona właśnie takiego maksymalnego wykorzystania tego co już posiadamy. I wiele kampanii SEO również o ten element się opiera, więc moim zdaniem jak najbardziej będzie miał on rację bytu. Ten trend i filozofia “zero waste” odnosiła się początkowo do takiej dbałości o środowisko, o ograniczanie śmiecenia, ale też wzrost świadomości związanej z planowaniem, uważnym kupowaniem i skupieniem się na tym, co już mamy. Natomiast wydaje mi się, że w przypadku SEO to “zero waste” również jak najbardziej może się sprawdzić. Bo dlaczego dzisiaj nie wykorzystać tego co już mamy? Nie starać się naprawić tego co już mamy, ponownie użyć i przyjrzeć się wykorzystaniu tego, nad czym do tej pory tak naprawdę pracowaliśmy?
OK, no to zacznijmy od rzeczy najprostszych i od tych, na które mamy największy wpływ. Czyli w tym wypadku będą to te działania, które koncentrują się stricte w obrębie naszej witryny. I ja dzisiaj na start proponuję zacząć od analityki. Jasne, wiem że dla niektórych brzmi to jak ogromne wyzwanie, ale absolutnie tej analityki nie należy się bać.
I tutaj na start, na pierwszy ogień warto wziąć sobie raporty, to jest narzędzia Google Search Console. Kiedy już się zalogujemy do tego narzędzia i przejrzymy sobie najważniejsze raporty to może się okazać, że znajdziemy tam całkiem sporo informacji na temat elementów wymagających poprawy. Mam tutaj na myśli to, że pewnie w raportach napotkamy na przykład na błędy dotyczące tak ważnych elementów, jak na przykład czas ładowania strony, ich wydajność, czy na przykład będziemy mogli znaleźć informacje związane z tym jak nasza witryna wyświetla się na urządzeniach mobilnych. I to będzie pierwsza wskazówka, która – można powiedzieć – wyznaczy nam kolejność działań. I w drugim kroku będziemy mogli przyjrzeć się na przykład adresom, które generują rozmaite błędy, na przykład 404. Czyli chodzi o podstrony, które z jakichś przyczyn przestały działać, nie zostały odnalezione. Możemy też sprawdzić czy istnieje jakaś pula podstron, która generuje nam tak zwane błędy 500 i kolejne. Chodzi tutaj o to, że są to błędy związane z działaniem naszego serwera. I teraz występowanie tego typu nieprawidłowości nie tylko będzie utrudniało użytkownikom (pamiętajmy, że użytkownicy to nasi potencjalni klienci) korzystanie i przeglądanie jego poszczególnych podstron, ale to również będzie obniżało ogólną ocenę naszą witryny, no i wpływało na jej pozycję w rankingu.
I teraz uporządkowanie tej kwestii raz, że pozwoli wyeliminować błędy, dwa – że jest bardzo duża szansa na to, że poprawi to w ogóle nawigację, zwiększy komfort przeglądania strony, no i pozwoli nam też zaoszczędzić tzw. “crawl budget”, czyli zasoby potrzebne na indeksowanie podstron. Bo nie będą one marnowane na to, żeby indeksowane były adresy kompletnie bez sensu. Bądź ta moc nie będzie marnowana na to, żeby robot Googla przekopywał się przez kolejne błędnie działające podstrony, bądź czekał aż nasz serwer wreszcie odpowie.
Stworzenie tablicy przekierowań
Teraz idąc dalej tym tropem – jeśli uda nam się zidentyfikować podstrony, które z jakiś względów przestały działać, zostały wyłączone, usunięte gdzieś w ferworze walki i są już kompletnie niepotrzebne, to warto dla takich adresów stworzyć tak zwaną tablicę przekierowań. Nie jest to niczym trudnym, ani nie jest to niczym, co mogłoby wymagać zaangażowania ogromnych zasobów czasu, środków i ludzi. Chodzi tutaj tak naprawdę o to, żeby sparować ze sobą adresy, które przestały działać z adresami, które cały czas funkcjonują w obrębie naszej witryny i są tematycznie zbliżone do tych, które usuwamy. Jeśli z jakiś względów znikają na przykład podstrony produktowe w naszym sklepie, bo asortyment się wyprzedaje, i tak dalej, to warto starać się dla takich podstron pozostawić przekierowania na przykład na kategorię wyższego rzędu, bądź na produkty bardzo podobne do tych, które zostały usunięte. Bo istnieje bardzo duża szansa na to, że potencjalny klient, który gdzieś – na przykład po tym starym linku umieszczonym w sieci – trafi naszego sklepu, przejdzie do aktualnej oferty, będzie mógł zobaczyć te produkty, które faktycznie tu i teraz mamy mu do zaoferowania.
Co więcej, jeśli wykonamy przekierowania 301 to jest bardzo duża szansa na to że uda nam się też przenieść tak zwaną moc pod kątem SEO. Czyli – jeśli adresy, które znikają były wcześniej przez nas gdzieś linkowane, wzmacniane, i tak dalej – one również rankowały, miały swoją widoczność i ściągały ruch, to z powodzeniem dzięki zastosowaniu przekierowań – możemy tę moc przenieść na nowe adresy, na ich nowe odpowiedniki. To jest pierwszy element, nad którym powinniśmy się na chwilę dłużej zatrzymać i skupić.
Teraz skoro jeszcze diagnozujemy sobie różne błędy w obrębie naszej witryny, to tutaj też warto wziąć sobie na warsztat architekturę informacji na stronie i przyjrzeć się temu jak wyglądają ścieżki dotarcia do poszczególnych typów podstron w obrębie całej naszej struktury. Czyli powinniśmy sprawdzić czy wszystkie podstrony są ze sobą właściwie, logicznie, sensownie powiązane. Na przykład poprzez linki wewnętrzne – czy nazwy tych linków są trafne, poprawne, czy one sugerują to, dokąd dana strona odsyła albo co na tej podstronie, którą dostaniemy po kliknięciu w link będzie się znajdowało. Chodzi o to, że to też buduje zaufanie, to też ułatwia tą nawigację. Więc też niech to będzie kolejny punkt na naszej liście.
Tutaj w kontakcie porządkowania i wykorzystywania tego co już mamy, jeszcze jedna wskazówka, Jeszcze jeden taki protip. Jeśli nasza witryna funkcjonuje w sieci już od dosyć dawna i wiem o tym, że gdzieś tam po drodze trochę zmieniła się struktura, zmienił się na przykład układ menu, zmienił się sposób generowania adresów URL, itd. to wróćmy do tej archiwalnej struktury. Sprawdźmy jak to kiedyś funkcjonowało, jak to wszystko działało i zastanówmy się czy możemy jeszcze coś więcej wycisnąć z tej starej struktury. Mam tutaj na myśli to, że przy użyciu takiego narzędzia jak np. archive.org, które gromadzi i archiwizuje z różną częstotliwością kopie poszczególnych podstron, możemy sprawdzić jak ta nasza struktura wyglądała w przeszłości. Możemy tą starą strukturę jeszcze sobie przeklikać. I chodzi mi o to, żeby sprawdzić po pierwsze – czy wszystkie stare adresy zostały poprawnie przekierowane, a po drugie – żeby zastanowić się czy przypadkiem gdzieś po drodze nie zgubiliśmy na przykład jakiś wartościowych treści, które pominęliśmy przy okazji przechodzenia na nowy layout, nową strukturę. Może się okazać, że gdzieś tam w naszej koncepcji te treści nie do końca znalazły swoje miejsce, a one na przykład były jednak wartościowe, potrafiły generować ruch, itd. Sprawdźmy czy może uda nam się jeszcze powrócić i jakąś starą treść, stary content jak najbardziej wykorzystać.
Recykling treści na stronie
Tutaj pozostając jeszcze w temacie contentu elementem, który też jak najbardziej powinniśmy sobie do tej naszej listy dopisać, to przejrzenie starych treści poradnikowych. Jeśli mamy jakiś blog, czy mamy na przykład jakąś bazę wiedzy, jakiś dział, gdzie zamieszczamy różnego rodzaju wskazówki, porady, informacje, to może to też jest moment kiedy warto tam zajrzeć i część tych materiałów odkurzyć. Informacje też się starzeją, mamy postęp, świat idzie do przodu, więc treści poradnikowe, które znalazły się na naszej stronie jeszcze 2-3 lata temu może się okazać, że są mocno nieaktualne, albo wręcz przeciwnie – nadal mają rację bytu, tylko warto je wzbogacić o jakieś dodatkowe informacje, dodatkowe wskazówki. Może to jest ten moment kiedy też warto się nad tymi treściami ponownie pochylić, bo skoro wygenerowaliśmy już bardzo dużo wartościowego, aktualnego contentu, to warto go jeszcze lekko podrasować. Właśnie po to, by miał jeszcze większą szansę na to, żeby jednak dla nas ten ruch na stronę ściągać.
OK, to teraz na chwilę wróćmy albo przejdźmy do wyników wyszukiwania Google. I tam zatrzymamy się na chwilę. Mam tutaj na myśli to, że dla nikogo nie jest to tajemnicą, że wielu użytkowników pierwszy kontakt z danym sklepem, daną stroną ofertową zaczyna od tego, że wyszukuje jakieś informacje w Google i na bazie tych wyników, które są prezentowane decyduje o tym czy przejść na daną witrynę, czy nie. Decyduje również o tym, w który spośród zaprezentowanych wyników kliknąć. Oczywiście, największe szanse na kliknięciem ma ten, który znajduje się najwyżej, ale musimy też pamiętać o tym. że mamy wpływ przecież na te informacje, które prezentowane są na temat naszej witryny. Jak najbardziej mamy również pole do popisu, możemy skupić się na tych elementach, które przyciągają uwagę potencjalnego klienta, które przyciągają uwagę naszego użytkownika. Bo wygląd tego naszego wyniku możemy definiować za pośrednictwem metadanych – na przykład “title”, na przykład za pomocą “description”. Ale znaczenie ma też konstrukcja naszego adresu URL, czy użycie danych strukturalnych. Czyli z jednej strony mamy pozycje w rankingu, ale z drugiej strony – mamy też pulę tych dodatkowych informacji, na które mamy bezpośredni wpływ.
Teraz pytanie, które musimy sobie sami zadać to: kiedy ostatnim razem siadaliśmy do tego, żeby sprawdzić jak te dane faktycznie prezentują się w wynikach wyszukiwania? Kiedy ostatnim razem siadaliśmy do optymalizacji tych elementów? Sama muszę przyznać, że często zdarza mi się po prostu śledzić pozycję w wynikach, logować się do narzędzi, zaglądać na którym miejscu witryna, którą się opiekuje wyświetla się dla poszczególnych zapytań. To jest jeden z wyznaczników, które bierzemy pod uwagę, natomiast oczywiście – w dalszej kolejności skupiamy się na ruchu, skupiamy się na konwersji. No i właśnie wracamy do tego elementu, który okazuje się najważniejszy. Bo na konwersję ma wpływ też to, co my temu potencjalnemu klientowi w wynikach wyszukiwania pokazujemy, jak wypadamy na tle konkurencji.
Optymalizacja CTR
I tutaj dotykamy ważnego tematu, jakim jest optymalizacja tzw. CTR. Temu tematowi też już sporo uwagi poświęciła Ewelina Podrez w swoich ostatnich prezentacjach i wystąpieniach – https://www.youtube.com/watch?v=LtCnz4j4HvA W tym materiale jest sporo ciekawych protipów, takich do wdrożenia w zasadzie „na już”. A ja dzisiaj po prostu chciałabym Wam zajawić ten temat i w zasadzie przypomnieć o tym, że ten element jak najbardziej warto śledzić, warto optymalizować.
Tutaj również z pomocą mogą przyjść nam narzędzia dla webmasterów, czyli Google Search Console. I za pośrednictwem tego narzędzia jak najbardziej możemy zmiany w tym współczynniku kliknięć śledzić, sprawdzać jak to się zachowuje po naszej optymalizacji, albo jak współczynniki wyglądają przed optymalizacją, jak wyglądają po wprowadzeniu zmian. Sprawdzać czy w ogóle idziemy w dobrym kierunku.
Tutaj tylko wspomnę o tym, że do zmian w tagu “title” podchodzimy dość ostrożnie. Mam tutaj na myśli to, że warto analizować ten temat, sprawdzać jak nawet drobne zmiany w tym elemencie wpłyną na pozycję na kliknięcia. Dlatego, że elementy, które mieliśmy już dość dobrze zoptymalizowane, takimi już powinny pozostać. Chodzi o to, że czasami lepsze jest wrogiem dobrego i niechcący możemy wpłynąć na to, że pojawiają się wahania w wynikach wyszukiwania dla poszczególnych słów kluczowych. No właśnie na skutek tego, że będziemy wprowadzać drastyczne zmiany w tagu “title”, więc tutaj ostrożnie. Natomiast mamy trochę większe pole do popisu jeśli chodzi o description” i możemy również rozważyć jakie dane strukturalne w przypadku naszego biznesu, naszej witryny warto wprowadzić. Tutaj też nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że warto skupić się na analizie konkurencji i zobaczyć co u naszych konkurentów się wyświetla, jak my wypadamy na tle innych witryn w wynikach wyszukiwania. Bo tak jak wspomniałam – czasem nawet nieco wyższa pozycja nie gwarantuje tak dużego ruchu jak skonstruowanie tych wszystkich informacji w taki sposób, żeby były one atrakcyjne wizualnie i żeby zachęcały do przejścia na stronę.
No dobrze, to zostaniemy jeszcze w duchu “zero waste” i jesteśmy na etapie porządkowania. Wspomniałam już o tym, że warto cyklicznie powracać do artykułów, warto sprawdzać jak się ma nasz content. Natomiast warto też pamiętać o tym, że oprócz bloga i sekcji poradnikowych mamy też opisy naszych usług, mamy też sekcje pod tytułem “aktualności”, “o nas”, itd. I tam też często zdarza się, że ostatnie wpisy datowane są na przykład na 2016 rok. Nagrody, certyfikaty i tego typu rzeczy, które datowane są na kilka lat wstecz – pytanie czy one wciąż budują pozytywnie nasz wizerunek, czy one budują zaufanie w oczach potencjalnych klientów. Z jednej strony, trzeba uważać na to żebyśmy nie wystawili sami sobie takiej laurki która będzie sprawiała wrażenie, że zatrzymaliśmy się gdzieś w czasie, że nie jesteśmy na bieżąco. Z jednej strony chcielibyśmy być postrzegani jako ktoś kto trzyma rękę na pulsie, kto śledzi aktualne trendy, a z drugiej strony prezentujemy na stronie maksymalnie stare informacje. Oczywiście, główny profil naszej działalności nie musi się zmieniać, natomiast pokażmy, że idziemy z duchem czasu. Plus, jeśli też ograniczamy się we wpisach blogowych bądź aktualnościach tylko do informacji o tym, że zmieniły się godziny otwarcia biura, albo prezentujemy tam życzenia świąteczne dla naszych klientów i partnerów – to powiedzmy sobie szczerze, to też naszego wizerunku jako eksperta na pewno nie buduje.
Optymalizacja starych landing page
Jeśli mówimy sobie już o recyklingu treści, to tutaj też warto pamiętać o tym żeby wziąć sobie na warsztat różnego rodzaju materiały i zawartość podstron, które też przestały już spełniać swoją funkcję, obecnie są niepotrzebne. Mam na myśli różnego rodzaju landingi, które były tworzone przy okazji różnego rodzaju akcji promocyjnych, sprzedażowych, i tak dalej, ale były poświęcone jednorazowym wydarzeniom, które już miały miejsce i nie powrócą. Nie ma sensu trzymać tego wszystkiego w obrębie naszej witryny, nie ma sensu żeby Google marnował zasoby na indeksowanie i na powracanie do tego typu treści. I tutaj również warto rozważyć wykonanie tych przekierowań 301, o których też wspominałam wcześniej, albo ewentualnie zastanowić się czy część tych treści, które kiedyś tam były prezentowane, wciąż może mieć rację bytu. Możemy je wykorzystać na przykład do opisywania przyszłych akcji marketingowych. Mamy w swoim kalendarzu akcje: święta, wydarzenia, które co roku powracają – to może niekoniecznie powinniśmy co roku stawiać nowy landing page pod tytułem “Black week 2019, 2020, 2021”, itd., tylko po prostu taką podstronę odpowiednio wcześniej przygotować, zoptymalizować i korzystać z tego, co prezentowaliśmy, co proponowaliśmy wcześniej. To samo tyczy się opisów produktów, które były usuwane, a które mają swoje nowe odpowiedniki.
Dobrym pomysłem może być też stworzenie tzw. archiwum i przenoszenie tam materiałów, czy właśnie kart produktów, które wciąż mogą być wyszukiwane, a które na przykład są już wycofane z naszej oferty. A jeśli potrzebujecie inspiracji w tym zakresie, to zachęcam żeby zajrzeć na stronę cyfrowe.pl/archiwum.php. Tam możecie zobaczyć jak wygląda budowa całego takiego katalogu, całego takiego folderu, w którym mogą być przechowywane podstrony archiwalnych produktów, oczywiście – wraz z informacjami, z linkami, które będą odsyłały do aktualnych wersji.
Link building na nowo
No dobrze, powiedzieliśmy sobie już dużo na temat optymalizacji samej strony internetowej, powiedzieliśmy sobie o wyglądzie w wynikach wyszukiwania, to teraz pora na jeszcze jeden element, który oczywiście warunkuje nam widoczność i miejsce w wynikach wyszukiwania, o którym jeszcze nie rozmawialiśmy. Chodzi oczywiście o linki prowadzące do strony. I teraz w kontekście link buildingu – zastanówmy się jak zyskać jeszcze więcej, bazując na tym co już mamy. Ja zachęcam do tego, żeby przeanalizować jakie materiały tworzymy na potrzeby promocji w ogóle. Chodzi mi tutaj o to, że jeśli prowadzimy działania w obszarze Public Relations, czy publikujemy jakiekolwiek materiały, które mają charakter edukacyjny i są przeznaczone na przykład dla klientów, to warto zastanowić się nad tym i warto opracować konkretną strategię. W taki sposób żeby mieć z tego elementu podwójną korzyść. Po pierwsze, oczywiście nadal promujemy te materiały, budujemy swój wizerunek, edukujemy klientów w branży, itd., ale równocześnie możemy się zastanowić czy we wszystkich tych materiałach odpowiednio umieszczamy na przykład linki, które odsyłają do naszej witryny i też do treści, które są dostępne w formie online, itd. Pytanie czy na przykład umieszczamy linki w materiałach, które przekazujemy naszym partnerom – gdzieś materiałach reklamowych i informacyjnych, które wysyłamy na przykład do redakcji przy okazji wysyłania informacji prasowych. Jeśli kiedykolwiek tworzyliśmy różnego rodzaju e-booki czy materiały PDF, katalogi – to są również znakomite miejsca, w których można umieszczać linki prowadzące do naszej witryny.
Dokładnie tak samo ma się historia jeśli chodzi o wpisy, które umieszczamy na blogach zaprzyjaźnionych specjalistów. Różnego rodzaju wpisy blogowe, jeśli też występujemy jako ekspert, jako specjalista w danej dziedzinie i wypowiadamy się w artykułach, to również warto zadbać o to żeby w takich materiałach pojawi się link zwrotny. Czy to do strony głównej naszej witryny, czy to do sekcji poradnikowej, czy wręcz do konkretnej podstrony, gdzie omawiamy już dane zagadnienie, o którym też opowiadamy szerzej na przykład w artykule, wywiadzie, itd. Taką wskazówką, którą mogę jeszcze dzisiaj Wam zostawić jest to, by przyjrzeć się również artykułom sponsorowanym (jeśli takie mamy), które opublikowaliśmy już przeszłości, a które nadal generują dla nas ruch, przekliki, i w których też umieszczone są linki. Chodzi tutaj o to, żeby rozważyć czy te linki, które do tej pory były tam umieszczone są nadal aktualne, wartościowe i czy na przykład nie warto podjąć starań żeby jeszcze jakiś dodatkowy odnośnik w takim artykule zostawić. Chodzi o to, że jeśli on ma realną moc pod kątem SEO, to taki dodatkowy link z tego samego miejsca mógłby jeszcze dodatkowo wpłynąć, na przykład na wartość SEO, na promocję jeszcze innych treści, produktów w obrębie naszej witryny. Często też opcją o wiele tańszą będzie na przykład przeredagowanie danego tekstu i opublikowanie go po korekcie, po zmianach, niż zakup zupełnie nowego. Jeśli korzystamy tutaj z platform, które umożliwiają pubikację artykułów bezpośrednio u wydawców, to ta opcja reedycji artykułu często wchodzi w grę. Zdarza się, że ona jest płatna, natomiast jak wspomniałam, te koszty czasami mogą się okazać inwestycją wartą realizacji, jeśli zestawimy to sobie na przykład z kosztem zakupu nowego artykułu i oczekiwaniem na to, aż on zbuduje swój zasięg i przyniesie nam konkretne korzyści.
Plus tak, jak wspomniałam – jeśli mamy artykuły gościnne gdzieś na blogach, byliśmy proszeni o to żeby zabrać głos jakiś kwestii, i np. wtedy nie postaraliśmy się o umieszczenie linków do naszej strony, to jeśli te wpisy znajdują się na stronach zaprzyjaźnionych nam osób, konkretnych partnerów biznesowych, to może warto o takie linki jednak się postarać, poprosić i będą to kolejne wartościowe dla nas odnośniki w ramach tych działań, które już naprawdę wykonaliśmy.
Również jeśli mamy pozostać w duchu “zero waste”, powinniśmy też sprawdzić czy linki pozyskane w przeszłości nadal spełniają swoją funkcję, nadal działają. Mam tutaj na myśli to, że jeśli w przeszłości pozyskaliśmy odnośniki, które prowadzą do jakich podstron, które aktualnie już nie działają, bądź chcemy je likwidować, są już nieatrakcyjne, niepotrzebne, to również rozważmy (tak jak wspominam na początku) wykonanie tych przekierowań 301, również po to, żeby tą archiwalną moc tych linków przenieść. A jeśli również zauważymy, że odnośniki dodane kiedyś w danych artykułach, w danych miejscach przestały działać, bo np. zmieniło się coś jeśli chodzi o skrypt, poprawność dodania tych odnośników, itd., to również spróbujmy zrobić wszystko, aby te linki poprawić, edytować, aby one dalej mogły przenosić zarówno moc pod kątem SEO, jak i mogły przynosić realnych użytkowników, potencjalnych klientów na nasze podstrony. Tutaj na pewno z pomocą przyjdą nam narzędzia, takie jak Ahrefs, czy Majestic, które pokażą nam takie niedziałające i niespełniające już swoich funkcji linki, które warto będzie edytować.
I na koniec jeszcze jeden pomysł i jeszcze jedna rada. Chodzi tutaj o tak naprawdę maksymalne wykorzystanie naszej obecności w sieci. Mam tutaj na myśli to, że jeśli nasza marka poza komunikacją w obrębie naszej strony jest obecna w innych miejscach w sieci (na przykład na profilach w mediach społecznościowych, w materiałach publikowanych w obrębie YouTube, czasami to może też być obecność w serwisach partnerskich, na stronach eventów, tam gdzie jesteśmy partnerem, sponsorem, itd., bądź tam gdzie wypowiadamy się jako ekspert, czy pod naszą marką jest w ten sposób promowana), to warto szukać też okazji do tego, by w takich miejscach opowiedzieć trochę więcej o tym, w jaki sposób działamy, czym się zajmujemy, coś jest dla nas ważne, jak postępujemy. I tam również umieszczać, próbować pozyskać odnośniki prowadzące do naszej witryny, do ważnych dla nas podstron, działających w obrębie naszej strony internetowej. I nic nie stoi na przeszkodzie żeby na przykład za jakiś czas – czy to na Facebooku, czy na Twitterze zamieścić wzmiankę o tym co dzieje się u nas nowego. Jakie konkursy czy akcje prowadzimy – i tutaj odsyłać od razu do konkretnego landing page, czy do artykułu na blogu, który ostatnio został dodany, i który na przykład jest szeroko komentowany. Jeśli co jakiś czas tworzymy jakieś materiały wideo to warto też zadbać o to, żeby one znalazły się np. na YouTubie i w opisie tego filmu został umieszczony odnośnik do naszej strony.
Jeśli działamy również lokalnie, mamy na przykład jakieś biuro, oddział, jakikolwiek punkt, który można fizycznie odwiedzić, do którego można zapukać, którego potencjalni klienci mogą szukać, to tutaj do naszej listy rzeczy ToDo, dopiszmy sobie również sprawdzenie tego jak wyglądamy w usłudze Google Moja Firma. Jakie osiągi ma nasza wizytówka w tej usłudze. I również zastanówmy się, czy wykorzystujemy ją wyłącznie do celów informacyjnych, czy jednak moglibyśmy podrasować ten zbiór danych teleadresowych w taki sposób, żeby był on bardziej zachęcający do tego, żeby zapoznać się z tym co robimy, czym się zajmujemy, itd. I również na tyle zoptymalizować ten element, żeby miał on szansę pojawiać się częściej i wyżej w wynikach wyszukiwania.
Na początku dzisiejszego podcastu wspominałam o tym, że te pomysły to tak naprawdę opcja na bezkosztowe wsparcie naszej kampanii SEO. No i faktycznie tak jest, bo wspominałam Wam głównie o tych elementach, które tak naprawdę już mamy, które już w pewnym sensie wykorzystujemy. Natomiast chodzi o to, by wykorzystać je maksymalnie efektywnie, zwrócić uwagę na to, co jeszcze dodatkowego możemy zrobić i jak jeszcze dodatkowe korzyści mogą popłynąć z wykorzystania tych środków, tych elementów, które już mamy, w które już zainwestowaliśmy, i z których teraz chcielibyśmy czerpać. Kampania SEO powinna być co jakiś czas redefiniowana, pozwoli to ponownie nadać kierunek naszym działaniom. I może się okazać, że będzie to jeszcze bardziej sensowne, efektywne, lepiej poukładane niż dokąd. Co też oznacza, że będziemy mogli liczyć na to, że działania, które już do tej pory podjęliśmy, przyniosą nam dodatkowe korzyści. I zmotywują nas do tego żeby jeszcze raz wrócić do tematu, do zdefiniowania tych kierunków, które dotąd obraliśmy.
Do usłyszenia już niedługo. Bardzo dziękuję za dzisiaj.