Od zawsze powtarzam, że pisze niemalże tyle lat co żyję. Zaczynałam od komiksów, pamiętników i opowiadań, a skończyłam na książce, której nigdy nie wydałam i którą ukończyłam mając niespełna 11 lat. Z perspektywy czasu uważam, że już za dziecka wiedziałam co będę robiła, gdy dorosnę. Potrzebowałam tylko drogi, wyciągniętej ręki i pomysłu, jak zrealizować skryte predyspozycje. Prawda jest taka, że zaczęłam dużo wcześniej, ale wtedy nie nazywałam tego tak górnolotnie. Wtedy też nie łączyłam pasji z pracą zarobkową.
Bądźmy szczerzy – miałam sporo szczęścia, że zaczęłam pisać i że treści stały się moim stałym elementem dnia. Co więcej – na to szczęście miałam wpływ i jestem przekonana, że każdy kto czuje „chemię” do tej ścieżki rozwoju może ją sobie ułatwić.
Zatem: jak zacząć pisać?
Chcę pisać! Czyli…co?
Pisanie, wbrew panującej opinii, nie sprowadza się do sięgnięcia po kartkę i długopis (ewentualnie – po komputer). To dużo bardziej złożony proces, wymagający przygotowania merytorycznego, ale także samoorganizacji, dyscypliny, odporności na bodźce, umiejętności skupienia i kreatywnego rozwiązywania prostych i zdecydowanie nie-kreatywnych problemów.
To trochę jak ubieranie choinki na święta. Niby każdy to potrafi, ale każdy z nas zrobi to inaczej. Jeden podejdzie do tematu w standardowy sposób, a drugi zrobi własnoręczne ozdoby, zasuszy owoce w piekarniku, a potem upiecze pierniczkowe ludziki, które zawisną z dala od dzieci i zwierzaków. To choinka i to choinka. Jedną różnicą jest efekt końcowy i nasze zaangażowanie. Tak samo jest z tekstami, dlatego znaleźć możemy skrajne oferty – zarówno te za 2zł za 1000zzs, jak i za 100 zł za 1000 zzs. Z tym, że ten element jest już materiałem na inny wpis (który zresztą mam w planie).
Jeśli więc czujesz, że chcesz pisać, zastanów się:
- Czy jesteś gotowy pisać na tematy, które narzucają Ci inni? O ile opisywanie naszego hobby jest łatwiejsze, bo opiera się na naszych emocjach, doświadczeniach i namacalnych przykładach, o tyle tworzenie treści o silnikach spalinowych, grach RPG, botoksie czy grzejnikach nie jest już tak proste i wymaga zgłębienia (czasem, powiedzmy sobie szczerze, trudnego) tematu.
- Czy pisałeś coś dla siebie? Ile treści pisałeś na swoje własne potrzeby, prywatnie lub biznesowo (np. na swoją stronę ofertową lub na bloga)? Które z nich, z perspektywy czasu uważasz za udane i czy po latach byś je zmienił?
- Ile czasu możesz poświęcić na jeden tekst? O ile określenie „lekkość pióra” jest już wyświechtane, to nie ma co ukrywać, że jest to jeden z ważniejszych elementów tworzenia treści (jakichkolwiek, maili także). Nie ma tu jednego, słusznego szablonu, który powie Ci jakie tempo pisania świadczy o tej słynnej „lekkości”. Ostatecznie chodzi o łatwość wyrażania myśli, o umiejętność przekazywania pomysłu i komunikowania się z czytelnikiem.
- Jak dobrze znasz język? Pamiętaj - istnieją tzw. wtrącenia i zdania podrzędnie złożone, bierze się na „tapet” a nie „na tapetę”, a pisanie ‘ci’ z małej nie jest błędem co do zasady (chociaż upewnij się, kiedy warto zapisać to wielką literą). Uwierz mi, że w perspektywie czasu nauka budowania zdań wejdzie w krew, a warsztat zbuduje się sam. Dużo trudniej jest posiadać „zmysł”, dzięki któremu stworzysz tekst interesujący, zapadający w pamięć i wyróżni się na tle stu innych, podobnych treści.
- Co lubisz, a czego nie lubisz? Niby proste pytanie, ale w ostateczności odpowiedzi wcale nie muszą być oczywiste. To głównie na tej podstawie ocenisz jaką branżę obsłużysz swoimi treściami.
Z mojej strony dorzucę jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz, która pomoże ci zacząć pisać (lub pisać lepiej) – chłoń!
ALE nie wszystko co wpadnie ci w ręce - w końcu posiadamy pewien limit zasobów poznawczych i skoda by było „poświęcić” je na bezwartościowe informacje i bodźce, dobiegające z każdej strony. Mówiąc chłoń mam na myśli obserwowanie emocji, wydarzeń społecznych, sztuki. Nic tak nie inspiruje i nie uczy, jak twórczość innych ludzi.
Jeśli zastanawiasz się, czy pisanie leży w twoich predyspozycjach zawodowych, podrzucam ci kilka inspiracji/testów i źródeł, które pomogą ci to zdefiniować:
- Luźny test predyspozycji zawodowych, który określa twoją osobowość na poziomie 8 płaszczyzn: Ekstrawertyzm, Doświadczenie, Odczuwanie, Osądzanie, Introwertyzm, Intuicja, Myślenie, Obserwowanie. W taki oto sposób dowiedziałam się, że moim typem osobowości jest „Mentor” z największym wynikiem na skali Odczuwania.
- Alternatywą dla powyższego jest krótszy test predyspozycji, który co ciekawe wykazał mi dokładnie tą samą wartość. Jak się okazuje powinnam być psychologiem lub dziennikarzem.
- Z racji swojego wykształcenia podrzucam też kilka profesjonalnych testów (niestety płatnych) odnoszących się do szeroko rozumianej kreatywności: Rysunkowy Test Twórczego Myślenia oraz Kwestionariusz Twórczego Zachowania.
Gdzie zacząć pisać?
Dobrze, przejdźmy zatem do konkretów. Jeśli nadal uważasz, że pisanie jest dla ciebie, a ewentualne trudności nie zniechęcają cię do spróbowania swoich sił - pamiętaj o dwóch rzeczach.
Po pierwsze – branża copywriterów jest dość trudna. Przebicie się przez nią wymaga ogromu samozaparcia i samodyscypliny. Pisanie jest modne, a co za tym idzie – modne są różne stawki i różne warunki współpracy. Na jedne z nich możesz przystać, na drugie – nie.
Po drugie – zastanów się czy twoim celem jest praca na „własny rachunek” czy dla agencji. To dwa różne, przeciwległe do siebie światy.
Obecnie istnieje wiele dróg, na których końcu widnieje wielki napis „copywriting”. Poniżej przedstawię ci kilka z nich:
- Praca lub staż – moim zdaniem najbardziej efektywna i moja ulubiona ścieżka rozwoju. Powiedzmy sobie szczerze: mając „mentora” chętnego do pomocy i przekazania wiedzy nauczysz się szybciej. Informacje zwrotne od klientów są cenne, ale to praca nad zajmującymi projektami daje cenne doświadczenie. Dodatkowo - po stażu będziesz w stanie określić, czy to jest droga, którą chciałbyś iść w przyszłości. Obecnie na rynku znajdziemy ogrom ofert pracy – zarówno w roli freelancera, jak i pracownika agencji. Jestem zwolenniczką rzucenia się na głęboką wodę (pod warunkiem, że umiemy pływać!), więc zawsze zachęcam do próbowania swoich sił właśnie w taki sposób. Bardzo przyjemny post o agencjach współpracujących z copywriterami (w tym zdalnie) znajdziecie tutaj.
- Platformy do sprzedaży treści – lub inaczej giełdy, które polegają na umieszczaniu ogłoszeń i zdobywaniu chętnych pisarzy. Dobre rozwiązanie dla początkujących, którzy chcą budować swoje portfolio, ale nie traktowałabym tego miejsca jako bezpieczną i stałą przystań.
- Grupy social media – pękają w szwach od ofert i ogłoszeń. Przebić się przez konkurencję jest trudno, ale przy odrobinie szczęścia zdobędziemy pierwsze poletko do nauki. Grupy, które mogę polecić to np. Copy Pogaduchy, Copywriter poszukiwany, Copywriting - zlecenia dla copywritera.
- Znajomi – ilu z nas nie pisało prac domowych dla przyjaciół, treści na stronę dla kolegi albo maila w imieniu naszych rodziców? Pamiętaj, że każde takie zlecenie jest doświadczeniem i być może w przyszłości zaowocuje zleceniem płatnym.
A co, gdy jesteś przedsiębiorcą?
Otóż pisanie się opłaca.
Celowo użyłam tego określenia, bowiem wielu przedsiębiorców prowadzących swój biznes, kanały social media, a także stronę internetową zapomina, że słowo pisane jest źródłem pierwszego kontaktu z potencjalnym klientem. Mówiąc obrazowo: to brama, przez którą część wejdzie, a druga część zrezygnuje i pójdzie pod inną, konkurencyjną furtkę.
Osobiście jestem fanką działań PRowych, które prowadzi Netflix, dlatego pozwólcie, że posłużę się ich przykładem w tym elemencie.
Sztuką jest prowadzić komunikacje w taki sposób, aby stworzyć balans pomiędzy klientami nowymi, którzy pojawiają się na profilu pierwszy raz oraz stałymi, którzy posługują się żargonem językowym wszystkich fanów. Tworząc więc content musimy docierać do szerokiego grona, nie zapominając o żadnej z tych stron. Jako fanka Netflixa znajduję więc dużo postów „dobranych” pod moje preferencje i seriale, które oglądam, a także mnóstwo contentu zachęcającego mnie do obejrzenia czegoś nowego. To również idealny przykład, że mniej znaczy lepiej i… więcej znaczy lepiej.
Pisanie więc opłaca się z punktu widzenia budowania relacji, angażowania klientów oraz poszerzania swoich zasięgów, które w kontekście social mediów są główną zaletą i wartością.
Pisanie opłaca się również z punktu widzenia działań SEO. Nie od dziś w końcu wiadomo, że wysokiej jakości, unikalny i odpowiednio zoptymalizowany content jest uwielbiany przez roboty Google. Zresztą więcej o tym pisałam w czerwcu 2018 roku, o tutaj: Dlaczego content ma znaczenie w SEO? Dlatego pozwolicie, że nie będę powielać tego contentu.
Pisanie opłaca się również z punktu widzenia… samorealizacji. Nikt tak dobrze nie zna branży i twojej pracy, jak ty sam. To ty opowiesz o niej najlepiej, najwiarygodniej i najskuteczniej. To ty jesteś ekspertem. Pisząc o tym i przekazując wiedzę masz szansę ją poszerzyć, zdobywając nowe źródła inspiracji oraz nowe kontakty. Możliwość przedstawiania się z jak najlepszej strony jest więc wartością samą w sobie, która pozwoli ci zdobyć zaufanie, uznanie i przewagę nad konkurencją.
Więcej o tym, dlaczego warto pisać mówiłam w swoim pierwszym odcinku podcastu, do którego serdecznie zapraszam.
I to właściwie tyle, jeśli chodzi o te najważniejsze, pierwsze kroki. Z pewnością o tej tematyce można by rozmawiać (a właściwie pisać) naprawdę długo, dlatego w przyszłości pociągnę ten wątek na naszym blogu. Zerkajcie, śledźcie nowe wpisy i słuchajcie nas na podcastach, bo wiele tych wątków będziecie mogli usłyszeć w przyszłych odcinkach.
Pasjonatka pisania i wszelkich działań kreatywnych.